
Obie mamy różne wspomnienia z tego okresu.
Moje było harmonijne, z kluczem na szyi, pod czujnym okiem
jednej z babć.
W przerwie zabawy babcie wołały zawsze na coś dobrego np.
ryż z jabłkami cynamonem i cukrem, albo na chleb z masłem i cukrem, pierogi z jagodami z cukrem i śmietaną, konfitury truskawkowe.
Pamiętam siebie siedzącą na śliwce czy jabłonce wśród
liści, zdrapującą bąbelki z żywicy, nie wiadomo już dziś do czego mi
potrzebnych. Bardzo dużo miałam w dzieciństwie kontaktu z przyrodą. Przebywałam
bardzo często na powietrzu, nad stawem, w lesie, na łące, biegałam, jeździłam na rowerze.
Na grząskich bagnach zbierałam kaczeńce, modląc się, żeby
mnie mokradła nie wchłonęły. Na szczęście udawało się zebrać bukiet. Zresztą
było tych kompozycji kwiatowych wiele, w zależności od pory roku, maki z
chabrami i rumiankami, dmuchawce, które spreyowałam lakierem do włosów, aby po
drodze do domu nie odfrunęły, bukiety z jesiennych liści, kompozycje z kwiatów
łąkowych.
Na działkę oddaloną od domu 3km, chodziliśmy z rodzeństwem
pieszo. Babcia dźwigała prowiant dla 4-ga wnucząt i w połowie drogi był popas,
siadaliśmy na kocu, słuchaliśmy ptaków, jedliśmy jajka na twardo i chleb z
masłem, przyglądaliśmy się wszelkim owadom w poszyciu leśnym – bożym krówkom,
mrówkom. Tym ostatnim przyglądałam się często podczas naszych wędrówek, dziwiąc
się wciąż, jaki to pracowity owad. Bez przerwy mrówki były w ruchu, coś
transportowały do mrowiska, albo wyrzucały z niego. Pracowite jak pszczoły,
które dziadek miał na działce. Zarówno jedne jak i drugie, dotkliwie nie raz
mnie pogryzły czy użądliły. Babcia mówiła, że jad mrówek dobry jest na
reumatyzm, na który się uskarżała i wkładała rękę do mrowiska.
Ugryzienia pszczół były często widoczne w postaci
opuchlizny na mojej twarzy i nie było z tego żadnego pożytku, tylko koszmarny
wygląd. Babcia kazała przykładać octem, ale długo bolało i ważne, trzeba było wyjąć żądło, jeśli je pszczoła
zostawiła w ciele.
Na działce obowiązkowo, jako te starsze, ze stryjeczną
siostrą, zbierałyśmy stonkę, której było mnóstwo na zielonych liściach
ziemniaków. Później buszowaliśmy z braćmi po ogrodzonym terenie, jedząc prosto z krzewu
nie umyte porzeczki, agrest czy truskawki.
W modzie było tworzenie tzw. sekretów, czyli po wykopaniu
niewielkiego dołka w ziemi umieszczało się tam niewielki kwiat i przykrywało
kawałkiem szkła i przysypywało ziemią. Następnym razem, jeśli pamiętałaś gdzie
sekret umieściłaś, zaglądałaś przez tą ”szybkę”, jak kwiat się zmienia.
U drugiej babci w przydomowym ogródku, prowadziłam zabawy
„ w dom” pomiędzy fasolką, pachnącymi pomidorami i ogórkami, które jadło się
prosto z krzaka. Kiedy było upalnie „gotowałam” kartofeki w postaci kamyków w
cieniu olbrzymiego orzecha. Z dzieciakami z sąsiedztwa zwiedzałam przydomowe
ogródki. Były zabawy z dzikimi kotami, bieganie po łące, organizowanie pogrzebu
dla martwego wróbla, z babcią zbieranie jagód i poziomek w lesie.
Czytanie bajek i baśni do woli, kiedy leżałam chora w
łóżku. Rodzice okładali mnie książkami, które czytałam popijając herbatę z
termosu i jedząc kanapki, kiedy szli do pracy.
Na dodatkowe lekcje, które zresztą lubiłam, chodziłam
tylko 2 razy w tygodniu. Był czas na zabawę.
Tego dnia, kiedy założyłam uszytą przez babcię śliczną
sukienkę, nie bawiłam się z dzieciakami, lecz z pewnej odległości przyglądałam
się ich zabawie w piaskownicy. Nie było mi przykro, bo byłam przejęta nową
sukienką, nikt mi nie mówił, że mam się nie brudzić.
Jako dziecko miałam jednak sporo swobody.
Może z tego wynika mentalna wolność, swobodne,
niewymuszone, nieskrępowane myślenie.
Poza śmiercią babci nie pamiętam przykrych wspomnień z
tego okresu, czy ich nie było, czy to ja, pamiętam to, co chcę.
Dzieciństwo jest ważne, myślę, że jest jednym ze źródeł, z
którego wypływa poczucie własnej wartości.
Pogawędka z M uzmysłowiła mi, że nie każdy ma takie
dzieciństwo jak ja. W swoich powrotach do przeszłości niektórzy mają wiele bolących
wspomnień, z którymi mierzą się na co dzień.
W dzisiejszym świecie, możesz nie radząc sobie z tymi
wspomnieniami, zwrócić się o fachową pomoc do psychologa, czy terapeuty, aby „ przepracować”
to co ważne, a trudne dla Ciebie.
Możesz ZmIeNiĆ punkt widzenia lub uświadomić sobie
zależności pewnych zdarzeń w twoim życiu, czy przekonań, które wzięły się
czasem nie wiadomo skąd.
Być może postrzeganie pewnych sytuacji w taki , a nie inny
sposób, wynika z Twojej delikatnej i wrażliwej osobowości, ale nad tym można
pracować i wynaleźć swoje sposoby na wzmacnianie się.
Ile to teraz motywujących treści, demotywatorów,
afirmacji.
Jeśli tkwisz w swojej nie fajnej przeszłości, to sama
zamykasz się za kratkami czy zakładasz elektronicznego strażnika, który nie
pozwala Ci wyjść poza uwięzione myśli. Sama możesz się uwolnić. To zależy
wyłącznie od Twojej PrAcY nAd SoBą.
Jeżeli wciąż i wciąż przerabiasz w myślach przykre sprawy,
nie masz miejsca na „swoim dysku”, TO zajmuje całą pamięć i wciąż jesteś w
TrYbIe RoBoCzYm, nie odpoczywasz.
Skompresuj, zarchiwizuj, a część wyczyść z pamięci, aby uwolnić SwÓj PoTeNcJaŁ i ŻyĆ Tu I tErAz.
Skompresuj, zarchiwizuj, a część wyczyść z pamięci, aby uwolnić SwÓj PoTeNcJaŁ i ŻyĆ Tu I tErAz.
Nie blokuj swojego potencjału, porzuć złość, koncentrując
się na innych zadaniach lub przepracuj to z psychologiem. Możesz też, jak mówi M, szukać do rozmów ludzi z "dobrą energią".
„Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia”.
Myślę, że pomoc innym osobom jest sposobem na to, by
zmienić punkt widzenia.
Czasami trudniejsza sytuacja innych ludzi, uświadamia, jak
wiele mamy i że jest za co być wdzięcznym.
Korzyści są obustronne dla tych, którym się pomaga i dla
tych, którzy pomagają.
Uwolnij potencjał, nie stój w kącie. Sam nakładasz sobie
mentalną karę, zakręcając się w swoich niepozytywnych myślach. Jesteś w
mentalnym więzieniu. Zrób coś z tym, aby oddychać pełną piersią.
Uprawiaj sport, zdrowo się odżywiaj, wysypiaj się, pracuj
dla swojej pomyślności, pomagaj innym, czytaj, graj, śpiewaj, tańcz, słuchaj
muzyki, pisz wiersze, załóż bloga i co tam jeszcze wymyślisz dobrego dla
SiEbIe.
Rób to teraz, a nie że kiedyś. TeRaZ, TeRaZ, TeRaZ.
Obserwuję, że jeśli osoby są pochłonięte swoją ulubioną
pracą czy hobby, mają mniej problemów w życiu, bo głowa zajęta pozytywnymi
emocjami, radością tworzenia, dążeniem do celu.
Możesz żyć inaczej, lepiej.
Rób to co dobre 1) dla Ciebie i 2) innych - w takiej, a
nie innej kolejności.
Kiedy rozmawiałam z M przez telefon, powiedziała -
przyjedź do mnie, chcę zobaczyć się „z człowiekiem z uśmiechniętą twarzą” . To
Ona jest inspiracją do rozmyślań nad dzieciństwem i tego, co z moich
rozmyślań i obserwacji wynika.
Ja mam swoich mentorów, słucham, czytam, przepracowuję mentalnie,
biorę to, co dla mnie dobre i odpowiednie. Przecież chodzi o to, by korzystać z
mądrości innych.
salonswiadomychzmian@gmail.com
Polub na Facebooku Stronę Salonu Świadomych Zmian, będziesz ją widziała w aktualnościach.
Najlepszy kontakt przez messengera na Salon Świadomych Zmian lub ewentualnie - salonswiadomychzmian@gmail.com.
Hej ach. Alexandra.
salonswiadomychzmian@gmail.com
Polub na Facebooku Stronę Salonu Świadomych Zmian, będziesz ją widziała w aktualnościach.
Najlepszy kontakt przez messengera na Salon Świadomych Zmian lub ewentualnie - salonswiadomychzmian@gmail.com.
Hej ach. Alexandra.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz