maja 17, 2018

Nic tak nie przemawia do wyobraźni, jak historie innych osób, z których można wysnuć wnioski dla siebie.

Historia o aplikowaniu leków i co wynika z nieuważnego czytania, bagatelizowania sprawy zdrowia, oszczędzania czasu na sprawy najważniejsze.

Odwiedziłam moją BRATNIĄ DUSZĘ w szpitalu.
Jest tu dużo czasu między badaniami, leczeniem, cierpieniem, snem i posiłkami, aby opowiadać o swoim życiu.
Przytaczam jedną z opowiedzianych historii.

- Brała ten lek, ponieważ lekarz jej przepisał po operacji. Po pewnym czasie znudziło Jej się chodzić do Niego, po receptę. Bo termin trzeba umówić, czekać, nie zapomnieć, iść na godzinę i znów czekać, aby otrzymać receptę, zapłacić za wizytę i tak wciąż cyklicznie.
Przepisywanie leku nie wydawało Jej się warte, aż takiej inwestycji w poświęcony na to czas, jest tyle ciekawszych spraw.
Miała możliwość zdobycia leku z pominięciem lekarza i z tego skorzystała, aby zaoszczędzić na czasie i finansach.
I tak przez długi okres była sama sobie lekarzem. Ocknęła się w końcu z myślą, że trzeba się skonsultować i przebadać.
Okazało się, że od ostatniej wizyty upłynęło kilka lat, co Jej uświadomił lekarz posiłkując się swoją kartoteką.
Lekarz nie wnikał, gdzie i czy chodziła do kogoś innego i kto przepisywał lek. Stwierdził, że trzeba zaaplikować nowy, gdyż jest nowsza generacja leków.
Stary lek przyjmowała dłużej niż 4 lata ( 4 lata bez kontroli)  i niestety pozostawił po sobie ślady w Jej organizmie.
Nie od razu się zorientowała, że sama sobie zaszkodziła brakiem stałej kontroli lekarskiej.
W okresie, gdy „sama dbała o zdrowie”, zaczęła zauważać luki w pamięci.
Luki w pamiętaniu zdarzeń, luki w rozmowach z innymi. Nie mogła sobie przypomnieć szczegółów konwersacji. Przy nadarzającej się okazji pytała drugi raz, a czasem trzeci, żeby wiedzieć.
Ale i tak nie zapisywało Jej się w pamięci.
Tliło Jej się  gdzieś mgliste przeświadczenie, że to stary lek jest przyczyną zmian.
Odnalazła ulotkę i ponownie przeczytała. W informacji o leku, było wyraźnie napisane, aby aplikować go pod kontrolą lekarską, oraz jakie skutki uboczne mogą wystąpić.
Było za późno, uszkodzenie nieodwracalne, trwałe.
Już od jakiegoś czasu, zawstydzona niepamięcią, zaczęła zapisywać, co i kto do Niej powiedział. Nie sposób jednak zapisać wszystkiego.
Ma już zapisanych kilka zeszytów z tych ostatnich lat, kiedy zorientowała się, że z pamięcią nie jest w porządku. Chociaż bierze inny lek, pamięć nie wróciła do takiej formy jak kiedyś.
Nadal zapisuje i to o czym rozmawiałyśmy też zapisze, najlepiej na świeżo, bo nie odtworzy później. Teraz „ma przymus pisania”, weszło Jej to w nawyk, a zapiski spełniają funkcję użytkową, bo dzięki nim jest nadal zorientowana w wielu tematach. Nie sposób przecież pytać kogoś przy każdej okazji – "gdzie pracujesz?”.

Mnie i mojej przyjaciółce radziła – „Czytajcie DUŻYMI literami wszelkie ulotki leków.
Informacje, ktore zapisane są w punkcie skutki uboczne - przytrafiają się statystycznym osobom takim jak ja. Nie lekceważcie dbałości o swoje zdrowie”.

Konkluzja jest taka - Jakość życia poprawiajmy też dbając o swoje zdrowie.
Podnoszenie jakości życia na wyższy poziom, wiąże się z tym, aby wiedzieć więcej na tematy, które przynoszą nam korzyści.

Komentuj pod postem lub na adres salonswiadomychzmian@gmail.com 
Polub na fanpage - Salon Świadomych Zmian, będziesz ją widziała w aktualnościach. 
"Hej ach".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Salon Świadomych Zmian